poniedziałek, 4 maja 2015

Nagusek od Revlon - Nearly Naked.

Kupiłam ten produkt w 2 odcieniach 130 shell i 150 nude. Jeden kupiłam przez Internet za cenę około 30zł, drugi w Rossmannie za niecałe 50zł. Po pierwszym użyciu nie byłam z niego zadowolona - uczucie ściągnięcia, wysuszona twarz, zastygł na hmmm ''skorupkę''? Zaniepokoiło mnie to, ponieważ miał być to podkład rozświetlający, a na mojej buzi tępy mat. Nie kupiłam również podróbki, więc stwierdziłam, że muszę coś pokombinować. Sama aplikacja jest mało przyjemna, właśnie przez podkład - muszę szybko i dokładnie go zaaplikować, bo inaczej klapa. Skoro kremy Nivea i Tołpa poległy i wciąż twarz po użyciu podkładu była ściągnięta i wysuszona, kupiłam inny krem. Padło na Alterrę z Rossmann'a - krem bardzo przyjemny. Pierwsza aplikacja podkładu na ten krem i... WOW! Buzia jak po Healthy Mix. Niestety, efekt długo się nie utrzymał... Makijaż zaaplikowany o godzinie 6, po 15 wyglądał już bardzo kiepsko, właściwie podkład znikł... Wyjście na parę godzin? Tak, wtedy z pewnością go użyję. Nie jest on też bublem, bo naprawdę ładnie wygląda po silnym nawilżeniu, ale za cenę 50zł chciałabym jeszcze dłuższą trwałość. Są osoby, które go lubią i nienawidzą, ja jeszcze nie jestem w stanie określić, których stanowisko popieram. Podsumowując: bez mocnego nawilżenia, ani rusz. To może dać ładny, lecz krótkotrwały efekt. Szerze, myślę, że sprawdzi się bardziej dla osób z cerą mieszaną/tłustą.

+kolor, ponieważ 130 shell jest naprawdę bardzo ładny, pozbawiony różowych tonów, natomiast 150 nude, będzie świetny dla osób opalonych, bo jest nieco... pomarańczowy? dla mnie idealny na lato.

-cena - 50zł za ten podkład to zdecydowanie za dużo.
-trwałość
-konieczność silnego nawilżenia
-formuła, która mi nie odpowiada
-rzadki
-opakowanie bez pompki
-